Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/133

Ta strona została przepisana.

Jedna piękniejsza, czyli tak się zdało,
Oto li serce za nią pobieżało,
Zniknęła, gdym się za sercem pokwapił,
Mnie żal smutnemi skrzydłami obłapił.



19. Gracyan.


Przy wesołym Cyprze w piękną z mirtu krzewinę
Wszedłem rano, gdzie potkawszy małą dziecinę
Łuk przy boku, na barkach pióra i u nożek,
Spytałem: Powiedz mi, dziecię, coś ty za bożek? —
A on do łuka: Kto na mię fuka?
Ja, choćżem mały, przeciem bóg cały,
Którego i sam Jowisz, i boginie znały;
Zaś Kupidyna, Wenery syna,
Boga miłości i wszech lubości
Nie znasz? Muszę cię skarać, żeś tak niebywały. —
Odpuść proszę cne dziecię! na mnie prostaka
Nie bierz strzały niepochybnej z twego sajdaka;
Ale naucz mię raczej nie mieszkając wiele,
Czemu cię tu dziś widzę w tak maluczkiem ciele?
Tak mię maluje ten, kto miłuje:
Stając się dziecię jak w trzeciem lecie,
Traci rozum i powagę, traci baczenie,
Mądrych ja skrócę, w dzieci obrócę;
Bo kto mię kusi, głupim bydź musi.
Wnet i stary odmłodnieje nad przyrodzenie. —
Wiem to i sam, cny Kupido! że nie nowina,
Który człowiek zamiłuje, własna dziecina;
A to zasię na twych oczach co za zasłona
Ślepym cię bydź uczyniła? co znaczy ona? —
Ja ślepo żyję i ślepo biję,
Mojemi który zraniony pióry,
Stary, młody, pan, ubogi, w jakim chce cieniu.
Nie mam ja znaku, w osobach braku;
Niech się kto chlubi, że mię nie lubi —
Najdę go ja i w jedwabiu, i w ostrem odzieniu. —
Wiem, że nie bez przyczyny są i te pióra,
Któremi twoja bieluchna porosła skóra;
I nie darmo wielkie skrzydła trzmią na twym grzbiecie,
Dla czego ich jednak nosisz, powiedz proszę cię?
Te dla lekkości mam i prędkości;
Nie masz żadnego gmachu skrytego,
Kędy by się nie nalazły miłosne przeskoki.
Nic nie są góry; radby i z skóry
Wyleciał drugi za czas nie długi
Tam, kędy ja rozkażę, by snadź pod obłoki —
Przeto, widzę zhołdowałeś już wszystkę ziemię,
Poślepiłeś niemal wszystko Ewine plemię;