Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/135

Ta strona została przepisana.

Wierzże, iż tej nocy nie zamknąłem oczy;
Przecie ty koniecznie miej dobrą noc wiecznie,
Ja się z tobą dzisiaj żegnam już ostatecznie.



21. Seweryn.


Ogniu mój jedyny! który u dziewczyny
Na twarzy się żarzysz, tóż mię przykro parzysz!
Oto z serca twego, chociaż zakrytego,
Piersiami przez szyję ostry promień bije;
Twe bystre źrenice, jak dwie łyskawice,
Iskry na mię miecą, które miłość niecą;
Nuż usta wstydliwe, jak dwa węgle żywe.
Teskliwą nadzieją chęci we mnie grzeją.
Nie tak Procyona gwiazda rozpalona
Gorąca przysparza, gdy kłosy dowarza.
Kupidowi, wierzę, lubo też Wenerze,
Abo więc Helenie pokradłaś płomienie.
Przedtem z obyczajem nazwałem cię rajem,
Teraz śmielej rzek, jak w piekle się piekę,
Bo gdy na mię okiem rzucisz, pałam skokiem,
A kiedy pochwalisz, w popiół szczery palisz;
Toć mię taką miarą uczynisz ofiarą
Zupełno paloną, tobie poświęconą —
I ofiarą tedy zostanę ja, kiedy
Będzie dla mnie taki ołtarz, ogień jaki.



22. Aleksy.


Cokolwiek w sobie ma ten świat odmienny,
Wszystko przemija, jako jednodzienny
Kwiat, który pięknie się rozwinie rano, a w południe zaginie.
Halino, dziewczę moje ukochane!
Skorom obaczył usta twe różane,
Wyznałem między wszystkim światem najpiękniejszym bydź one kwiatem;
Abowiem twoja uroda nadobna
Do różanego krzaku jest podobna,
Który wydaje na przemiany kwiat czerwony z białym zmieszany.
Dla czegoż tedy dziewko okazała,
Zabraniasz zbierać kwiatków z swego ciała?
Czemu od twoich uciech, proszę, tak często odmioty ponoszę?
Samaś i sobie i mnie zawiniła,
Żeś różaniec na twarzy zasadziła,
Żeś na wargach i uściech kwiaty rozpostarła jako szkarłaty
Te mnie do siebie wabią, te zuchwała
Wenus na wieniec zerwać mi kazała.
Jeźli wtem usłucham bogini, nie ja, ona tobie przewini.
Ale daremnie darów bożych bronisz,
Bo nie zadługo przecie je uronisz,
Gdy za starością szkaradną piękne róże z twarzy spadną,