Niemasz cię nadobna Halino,
Niemasz cię kochana dziewczyno!
Jużże to zagasły ust twych ognie żywe,
Któremiś paliła serca natarczywe?
Niemasz ci nadobna Halino,
Niemasz cię kochana dziewczyno!
Daremnie się ten świat w ludziach coraz młodzi,
Bo takiej Haliny drugiej nie urodzi;
Niemasz cię nadobna Halino,
Niemasz cię kochana dziewczyno!
Próżno mój ogrodek fijołki pachniące,
Próżno mój różaniec rozwija swe pącze;
Niemasz cię nadobna Halino,
Niemasz ci kochana dziewczyno!
Gdyby mię Kupido odział swemi pióry,
Żebym mógł polecieć przez lasy, przez góry
Do ciebie nadobna Halino,
Do ciebie kochana dziewczyno!
Najmniejbym się nie bał skrzydłami pospieszyć,
Abym mógł raz oczy tobą me pocieszyć;
Kędyś jest nadobna Halino?
Kędyś jest kochana dziewczyno?
Lecz próżno ci moje szukają powieki,
Której nie obaczą pod słońcem na wieki.
Dobranoc nadobna Halino,
Dobranoc kochana dziewczyno!
Z srogiej tesknice opuściwszy ciało,
Gdy serce moje z piersi wyleciało,
Sam go ustroił Kupido pierzchliwy
W swe forgi, sam mu dał lot popędliwy.
Serce postrzegłszy, że Kupido skrzydeł
Pozbył, chcąc wolne bydź od jego sideł,
Wzbiło si w górę i tem się już cieszy,
Że go bożeczek nie poima pieszy.
Gdy ono buja pod samym obłokiem,
Tyś go Maryno przeraźliwem okiem
Jako piorunem nagłym postrzeliła,
Tyś go z powietrza na ziemi zwabiła.
Potem z trafionych włosów twojej głowy
Ukręcone nań wrzuciłaś okowy
I przywiązałaś mocno (daj go bogu!)
W alkierzu twoim do spodniego progu.
Tam go Kupido zły mając po woli,
Okrutnej nad nim zażywa swejwoli[1],
Jako w pniu jakim dziecko nieuważne,
Topi w nim z bliska swe pręty żelazne.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – swej woli.