Królowie wielcy, możni bojownicy,
Kto się prostakiem, kto się mądrym liczy,
Nawet nabożny człowiek, choć się wzbrania,
Jeźli nie serce, oczy ku niej skłania.
Przetoż wszystkie głośne chóry
Urodę Liliodory
I zapały w sercu nowe
Śpiewajcie Rozymundowe.
Tobie jedyny serca mojego panie!
Wszystko oddaję dusze mojej kochanie,
Przy tem cokolwiek chęci w sobie czuję,
Tobie samemu zupełnie ofiaruje.
Wprawdzieć długom się na to rozmyślała,
Bym cię pamiętnem znacznem darowała,
Ale nie mogłam droższego nad siebie
Znaleść klejnotu najmilszy! dla ciebie.
Nie dziwujże się, żem tobie bez sromu
Wszystek wydała dostatek mój z domu;
Jeźli popadłam przez to jaką winę,
Tyś mi powodem, tyś mi dał przyczynę —
Bowiem gdyń na mnie oczy twe obracał,
Wstyd mię skrzydłami natychmiast otaczał,
Luboń mię witał, luboś mi się kłaniał,
Wstyd mię przed tobą panieński zasłaniał.
Zawsze też Amor twój odemnie stronił,
Póki mię przed nim wstyd wrodzony bronił —
Nie długo jednak, jakoń mu doradził,
Twój się Kupido z moim wstydem zwadził.
Porwie się Amor do zwyczajnej broni,
Wstyd się puklerzem rumianym zasłoni;
Lecz gdy ten z łuku bez przestanku szyje,
A ten z bojaźni za tarczą się kryje:
W serce mi z twarzy mój wstyd przelękniony
Uciekł, Kupido za nim ząjątrzony
Wpadłszy tamże go bezbronnego pożył,
Sam w sercu sobie gospodę założył.
Od tego czasu zgoła sama swoją
Nie jestem, ani chcę bydź, tylko twoją,
A tak u ciebie abo służebnicą,
Abo niechaj już będę niewolnicą.
Ukochane dziatki! te różane kwiatki zrywajcie, nim miną,
Jako jednodzienne róże, tak odmienne lata wasze giną.
Nadobne dzieweczki! młode fiołeczki szczypcie temi czasy,
Bo w jednej godzinie wiele im upłynie, jako i wam, krasy.