Winien i Parys, że po cudzą żonę
Pospieszył bystrem morzem i zwiódł onę
Częścią ubiorem sarmackim i skokiem,
Częścią namową i zalotnem okiem;
Winna i Wenus, że za owoc złoty
Darowała mu nie swoje pieszczoty;
Winien świat wszystek, że się jedną szczycił
Heleną, której każdy sobie życzył.
Że tedy wszystkim, co pięknego, miło,
Dajżeby Helen więcej się rodziło;
Bowiem ustaną prędko krwawe boje,
Gdy każdy będzie miał Helenę swoję.
Teraz że Troja sławna poszła w ramy,
Że jej świat wszystek śpiewa smutne dumy:
Na porfirowym pod Idą filarze
Niech kto wyryje tych wierszów dwie parze:
Nie ogień, ani Danajskic pożary
Zniszczyły Troję i Ilion stary;
Ale Helena przyjemnością swoją
Wszystkie Trojany spaliła i z Troją.
Ogień ten na twarzy ślicznej zapalony,
Z miasta baltyckiego w baje zaniesiouy
Ruskie bystrem wejźreniem,
Bardziej, niźli płomieniem
Serca człowiecze okrutnie piecze.
Nie zacniejszy w carskich sarajach się błyska,
Gdy z oczu sułtanek gładkich iskry ciska
Na chciwe Turkomany,
Których chuć na przemiany
W wielkiej bojaźni miłością drażni.
Mniejszą Parys wydarł Szpartańczykom głownię,
Mniejszą w Rzym przyniosły Sabinki nierównię,
Ledwie taką świat srodze
Gorzał, gdy Faeton wodze
Woźnikom sprzecznym puścił słonecznym.
Godzieneś ty ogniu! nie podłe warsztaty,
Ale najjaśniejsze palić majestaty,
Godzieneś przednie trony,
Berła, jabłka, korony
Swoim zapałem topić zahałem.
Lecz, że pominąwszy królewskie pokoje,
Bijesz twym promieniem w niskie me podwoje
Sprawą mię przemienisz tą
W salamandrę ognistą,
Że w ogniu właśnie żyć będę strasznie.
Raczej tedy ogniu! te północne strony
Oświecaj i zimne zagrzewaj Tryony,