Strona:PL Slonski-O zolnierzu tulaczu 013.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

A Jurek chudzina w uniesieniu błogiem
rozmawiał, jak umiał, z dobrym Panem Bogiem.

Mówił mu o lesie, o polu i łące,
zbierał szumy mrące i kwiaty pachnące,

w jedną pieśń je łączył i tą pieśń natchnioną
rzucał w głębię lasu szumną i zieloną.

Niby wiatr, co górą nad drzewami wieje,
czar młodego głosu szedł przez całą knieję...

Szedł górą, szedł dołem, z góry na dół spadał,
na czerwonych płaszczach muchomorów siadał

i, jak promień słońca, co mchy siwe złoci,
drżał na przezroczystych wachlarzach paproci,

słońcem je malował, zorzą kolorował —
całą przepaścistą knieją oczarował.

To też, gdy w tym roku z wiosną pękły lody
i w kniei wiosenne obchodzono gody,

i, jak zwyczaj każe, śród pisku i krzyku
sąd się konkursowy zebrał w mateczniku,