Wówczas każdy jego jął wierzyć lamentom,
że się krzywda dzieje ludziom i zwierzętom.
Chodził Miś po kniei, jakby czegoś szukał,
chodził Miś i w czoło łapami się pukał.
A Kruk ciągle krzyczał na calutką knieją:
— Krzywda nam się dzieje! Krzywda nam się dzieje! —
Posmutniała knieja, okryła się mrokiem,
tylko coś wzdychało w ostępie głębokim.
tylko coś w wiklinach cicho się skarżyło
na wszystko, co było i czego nie było.
I Jurek posmutniał, nie wiedział, co robić,
jak się do wojenki najlepiej sposobić.
We dnie nasłuchiwał szmerów pod drzewami,
w nocy z otwartemi zasypiał oczami.
Z dnia na dzień odwlekał swój wymarsz i czekał,
a czas, niby woda źródlana, uciekał.
Wreszcie dnia jednego coś się stało w borze,
krwawo zgasły zorze o nieswojej porze,