Ta strona została uwierzytelniona.
Idzie sobie Jurek, idzie borem, lasem,
przyśpiewując czasem co najgrubszym basem.
Huczy bas po lesie, huczy gdzieś za miedzą —
że to idzie żołnierz, niechaj wszyscy wiedzą!
Zdjął z nóg szybkochody, brnie śród obcych szlaków,
boi się z rozpędu przeskoczyć za Kraków.
Idzie sobie lasem, idzie sobie borem,
idzie rozebranym kolejowym torem.
Dzień go wziął pod rękę, prowadzi najprościej,
noc mu drogę blaskiem księżycowym mości,
złotem gwiazd wysokich każdy krok mu znaczy,
żeby nie wpadł w ręce moskiewskich siepaczy.
Aż po dniach i nocach nieprzespanych wielu
zgasła mu ostatnia gwiazda na Wawelu.