Płynie Wisła, płynie pod Wawel z daleka —
Jurka z Chłopskiej Krzywdy pan Komendant czeka.
Płynie Wisła, płynie przez grody i sioła —
Jurka z Chłopskiej Krzywdy pan Komendant woła.
Idzie Jurek, idzie i staje na progu...
— Ja ta z Chłopskiej Krzywdy, Jurek, chwała Bogu! —
Srodze się ucieszył Komendant Jurkowi,
bierze go pod brodę, przy sobie sadowi.
— Teraz, kiedy z tobą wyruszam na wojnę,
będą miał sumienie czyste i spokojne... —
Prawi tak i wymarsz otrąbić pozwala:
— Hej, obywatele, pójdziem na Moskala! —
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Poszli tak, jak stali, wzięli to, co mieli,
matek nie żegnali, ojców nie widzieli.
W murowanych dworach, w pobielanych siołach
puste po nich miejsca zostały przy stołach.