postęp w polskiej leksykografii filologicznej. Węclewski kontynuował tu z miarodajnym znawstwem i ścisłością pracę zasłużonego w w. XVII Grzegorza Knapskiego. Słownikarstwo klasyczne miało wogóle mało w Polsce pracowników: poza Knapskim można wymienić Michała Jurkowskiego, ks. Floriana Bobrowskiego i Woelkego[1]; Węclewskiego prace tym się wyróżniają, że nie tylko odpowiadają pod każdym względem ówczesnym wymaganiom nauki zachodnio-europejskiej, lecz także utrwalają najtrafniej i najpiękniej polskie odpowiedniki wyrazów starożytnych[2].
Węclewski znał znakomicie język ojczysty, czego dowodzą poza słownikami przede wszystkim liczne jego przekłady (od r. 1856 nn.) z trzydziestu kilku tragediami Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa na czele. Dzielny tłumacz w pierwszej swej pracy z tego zakresu wyznaje otwarcie, jakiej zasady będzie się trzymał w przedsięwziętej pracy: „Chociaż dobrze wiem — pisze w rozprawie łacińskiej będącej przedmową do przekładu Choefor Ajschylosa[3] — że gani się tego, który idzie tu prawdą, a pochwala tego, który radzi się uszu, jednak nie daję się tym odstraszyć i wolę okazać się prawdziwym i wiernym w przekładaniu Ajschylosa, oraz uchodzić raczej za surowego składacza wierszy (versificator) aniżeli za fałszywego tłumacza“. Węclewski wiedział, że nie jest poetą w pełnym słowa znaczeniu i nigdy nie pragnął podszywać się pod to miano. Tłumaczył więc dialogi tragedii trzynastozgłoskowym wierszem białym, a partie liryczne ozdabiał rymami. Mimo to nie podobna naogół odmówić tym przekładom piękna, a podkreślić się musi pełne zrozumienie oryginałów i wierne odzianie ich w szatę ojczystą. Niezapomnianą zasługą Węclewskiego pozostanie to, że pierwszy przełożył wszystkie tragedie mistrzów greckich i że przełożył je najwierniej w pięknym języku polskim, jemu właściwym, opartym o słownik Lindego. O tych przekładach wiele swego czasu mówiono, dziś nazywa się je nieliterackimi, ale bez uzasadnienia, bo się ich dokładnie nie czytało. W każdym razie na Węclewskim właśnie oparł się Jan Kasprowicz, który zresztą w niejednym zbłądził. W ogólnej ocenie