nawet niewiast, niemniej zachował on namaszczenie sakralne i co chwila w pieśniach swych do bogów się zwracał, czy to z prośbą, czy też z dziękczynieniem i chwalbą ich majestatu, mądrości i dobroci.
O tych dawnych pieśniach i zaczątkach dramatu głuche tylko nas doszły wieści; szczątków ich nie posiadamy. W następnym zaś wieku z tych skromnych zawiązków miał się rozwinąć wspaniały kwiat tragedii, która przeżyła w obrębie jednego stulecia pęd ku doskonałości, szczyt rozwoju, i upadek i zanik bujnej twórczości. A te zawiązki wpłynęły zarazem na ukształtowanie dramatu w doniosłej mierze. Nasza tragedia jest mówiona albo deklamowana; w starożytnej liryczne części chór śpiewał, przez co dramat zbliżał się do naszej opery. Ponieważ zaś te chóralne części były starszą częścią, do której dopiero z biegiem czasu przystąpiły jamby «odpowiadacza», przeto też śpiew przeważał w pierwotnej tragedii o wiele nad partiami mówionymi.
Dopiero dalsze rozwoje ograniczyły tę przewagę chóru; z drugiej zaś strony śpiew także odzywał się niekiedy ze sceny. Wśród zawodzeń żałobnych, częstych w tragedii, aktorzy śpiewali niekiedy na przemian z chórem (kommos), a nawet zdarzało się, że aktor śpiewał piosenkę (monodia), lub że — kiedy kilku aktorów pojawiło się z czasem obok chóru — dwóch
z nich poczynało przyśpiewywać do siebie i rozmawiać ze sobą w duecie. Wszystko to wyodrębniało więc dramat starożytny od naszego, a było spuścizną i rodzajem przeżytku pierwotnych rodzaju tego zawiązków. Były wreszcie jeszcze inne cząstki, mówione wprawdzie, nie śpiewane, ale wygłaszane z pewnym wyższym nastrojem i naciskiem, pewną deklamacją; w takich partiach instrument muzyczny, a mianowicie głos fletu, wtórzył deklamującym. A poza śpiewem inna sztuka uświetniała nadto przedstawienia, mianowicie taniec. Że chór wykonywał pewne miaro-
Strona:PL Sofokles - Antygona.djvu/012
Ta strona została uwierzytelniona.