śni członkują całą sztukę na pojedyncze cząstki; stąd wypłynął w naszych dramatach, pozbawionych chóru, podział na akty. Chór grecki w rozmaity odzywał się sposób: czasami śpiewał społem, czasami rozdzielał się na dwie połowy, odzywające się na przemian, w innych razach dawał się słyszeć głos pojedynczy przewodnika chóru, czyli koryfeusza.
Partie zaś mówione przez aktorów dzieliły się na prolog i tzw. epizody lub epeisodia. Prologiem zwie się cząstka (zwykle dialogiczna) sztuki wyprzedzająca pierwsze pojawienie się chóru; epizody dosłownie oznaczają przystępowanie aktora do chóru. Ponieważ podczas śpiewów chóru znikał aktor przeważnie ze sceny, więc od każdego jego pojawienia się ponownego rozpoczynał się nowy w sztuce epizod, a szereg takich scen stanowił właściwy wątek tragedii i naprzód ją posuwał.
Miary wierszowe w chórach zastosowane były różnolite; przypominają one bogactwo form liryki greckiej. Że chórowa liryka dorycka wpłynęła na powstanie tragedii, poucza nas także język tych chórów, w którym lekka przymieszka form gwary doryckiej jest jakby cechą znamienną, z łona macierzystego wyniesioną. W dialogu tymczasem tragedii panuje wiersz sześciostopowy, złożony z jambów.
SOFOKLES
Życie postawiło go pomiędzy Eschylem i Eurypidesem, a było długie, bo wypełniło prawie cały wiek piąty, między rokiem 496 a 406. Przypadło więc na czasy tryumfu Aten nad perską potęgą. Piętnastoletni chłopiec przewodził z lirą w ręku chórowi chłopców sławiącemu w r. 480 świeże zwycięstwo pod Salaminą. Eschyl zaś był niegdyś wśród żołnierzy, któ-