serca nakreślonych. Antygona czaruje nas swą męską, nadludzką stałością i odwagą, ale także tą ludzką żałobą nad wszystkim, co jej w życiu woniało wdziękiem i kwiatem. W tym pochodzie ku śmierci chwytają nas za serce spojrzenia na słońca blaski i krasy życia; wyraźnie jeszcze nie było na świecie stoicyzmu, który znieczulał dusze i zmysły na najcięższe życia przeprawy.
W czwartym stasimon (w. 944—987) snuje chór w pieśni swoje uwagi — w chwili, kiedy fale śmierci nad zatopioną szlachetną istotą jeszcze drgają i zataczają swe kręgi — o podobnych ofiarach losu i przeznaczenia.
Zaczyna się teraz dramat Kreona. W piątym epeisodion (w. 988—1114) mamy starcie kapłana i króla, ślepca jasnowidzącego i zaślepionego uporem i poczuciem swej władzy księcia. Zjawia się Tyrezjasz, ciemny wróżbiarz, który upomina Kreona, a następnie w uniesieniu grozi mu upadkiem, gdyby trwał w zatwardziałości rozumu i serca. Kreon opiera się tym napomnieniom, w gniewie swym miota nawet obelgi na wróżbiarza, aż przychodzi do pojedynku na krótkie, między przeciwnikami wymieniane zdania (stichomythia), w których się lubowali szermierze słowa w Atenach i dramat miał swe upodobanie. Groźby wreszcie Tyrezjasza tak płoszą i miękczą Kreona, że niespodzianie postanawia pogrześć ciało Polinika i Antygonę wyzwolić z ciemnicy. Wskutek tego chór podniesiony na duchu zanuca pieśń radosną, której wtórzył tańcem (hyporchema, w. 1115—1154), wzywającą Dionizosa, Teb opiekuna, aby się zjawił i gród wyzwolił z ciężkiej jego doli.
Promień słońca przelotny pada na ludzi i miasto przed ostateczną katastrofą, która dosięga Kreona i jego domu. Za późno zamierzał uparty książę naprawić swe błędy. W progu zakończenia dramatu (w. 1155—1353) wieści bowiem posłaniec, że Kreon za późno
Strona:PL Sofokles - Antygona.djvu/031
Ta strona została uwierzytelniona.