Strona:PL Sofokles - Antygona (Kaszewski).djvu/41

Ta strona została przepisana.

Przekroczyłaś ty może
W swym szalonym uporze
To, co wzbronił król nasz!        50




EPEJSODYON II.


Strażnik.

Gdzie Kreon? Otóż i sprawczynię mamy:
Schwytaliśmy ją na gorącym czynie.


Przodownik Chóru.

Właśnie też Kreon wystąpił z za bramy.


Kreon.

A co? wszak zdrowa przestroga nie ginie.


Strażnik.

Królu! daremne przysięgi człowieka:        5
Przed nową myślą stara myśl ucieka,
Ja sam, groźbami twemi wystraszony,
Przysiągłem nigdy nie wrócić w te strony,
A tej przysiędze nie zrobiłem zadość:
Bo mnie tu wiedzie i tem większa radość,        10
Żem się jej zgoła nie spodziewał w drodze;
I tę ci oto dziewicę przywodzę,
Którąśmy właśnie w samej czynu chwili,
Gdy trupa miała grzebać, pochwycili,
I to nie powiem, by tak losy chciały,        15
Ale z tej sprawy moim jest zysk cały.
Masz oto, królu, sprawczynię niedoli,
Badaj ją, osądź po zdaniu i woli,
A ja, uwolnion, raz już przecie mogę
Odetchnąć szczerze i pójść w swoją drogę.        20


Kreon.

Skąd ją przywiodłeś, powiedz — i dlaczego?


Strażnik.

Ona jest winną — dowiesz się wszystkiego.


Kreon.

Prawdę-ż ty mówisz? rozumiesz swe słowa?


Strażnik.

Toż-em ją widział chowającą ciało
Wbrew twym nakazom: jasnaż ci ta mowa?        25