Jakżeś, Hemonie, przez ojca wzgardzony!
Nudzisz mnie ty i twoja gadanina.
Więc chcesz ją gwałtem wyrwać z objęć syna?
Hades rozerwie te niegodne śluby.
Toś rzekł ostatnie słowo jej zaguby? 200
Tak, tak, — ostatnie. Sam tu! rychlej, draby!
Zabrać mi precz stąd i zamknąć te baby:
Bo i najwięksi śmiałkowie są czasem
Gotowi zmykać, kiedy śmierć zapasem.
(Strofa 1)
Szczęsny ten, co w ciągu lat
Umknął ciężkich z losem zwad;
Ależ biada temu, biada
Na czyj dom gniew boży pada.
Ród jego w wieczyste czasy 5
Z nieszczęściem idzie w zapasy.
To jak trackich wichrów huk[1],
Śród egiejskich zagrzmi strug;
Wraz kipiący morza spód
W górę czarnym ciska piaskiem, 10
A bałwany z głębi wód
O brzeg z groźnym biją wrzaskiem.
Tak, widzę, nieszczęść kolejnych grom
Pada na dawny Labdaków dom[2].
Próżno się w klęskach miota ród stary,
Nowego rodu nie zwolni z kary; 15
Jakby za nimi mściwy bóg jaki
- ↑ „trackich wichrów huk“. Tracya, odpowiadająca terytoryalnie dzisiejszej Turcyi między morzem Czarnem a Egiejskiem, którego część północna zwała się w starożytności morzem Truckiem, głośna była ze straszliwych burz. Już w Iliadzie (IX. w. 5-8) jest o nich wzmianka (przekład Augustyna Szmurły):
Jako dwa wiatry wzdymają rybami rojące się morze,
Mroźny Boreasz i Zefir, z tracyjskiej wiejące krainy,
Kiedy znienacka się zerwą, zaraz bałwany ponure
Piętrzą się, na brzeg pokłady morskiego porostu miotając:
Bak też i w łonie Achiwów z żałości krajało się serce. - ↑ „Dawny Labdaków dom“. Labdak, syn Polidora a wnuk Kadmosa, prastary król tebański, był ojcem Lajosa, dziadkiem Edypa, a pradziadkiem Eteoklesa, Polinika, Antygony i Ismeny ; od niego to w podaniu tebańskiem nazwany został ród królewski, na zagładę skazany, plemieniem „Labdakidów“, lubo klęski właściwie rozpoczęły się dopiero od Lejosa.