Nikt przyszłości śmiertelnym nie może wygłosić.
Otóż, Kreon się zdawał najszczęśliwszym w świecie;
On wybawił od wrogów Kadmejową ziemię,
We własne ręce ujął całe rządów brzemię,
Potomstwo jego było jako bujne kwiecie; 10
A dzisiaj już po wszystkiem. Bo kto za żywota —
Tak mniemam — stracił radość, stał się zgryzot łupem,
Taki żyć przestał, taki chodzącym jest trupem.
Miej ty w domu dostatek, gromadź kupy złota,
Żyj choć w królewskich blaskach; lecz jeśli się z niemi 15
Nie łączy żadna radość, to całe twe mienie,
Tyle nawet nie waży, ile dymu cienie.
Nowąż wieścisz nam klęskę królów naszej ziemi?
Już umarli; a śmierć ich, to żyjących sprawa.
Kto umarł? gdzie zabójca? kto cię tu przysyła? 20
Hemon padł — ręka w niego uderzyła krwawa.
Czy własna, czy go ojca ręka ugodziła?
On sam się zabił, gniewny na wyrok ojcowski.
Jak się prędko twe słowa pełnią, wieszczu boski![1]
Co gdy tak jest, o reszcie myśleć nam należy. 25
Ot patrzcie, Eurydyka biedna do nas bieży.
Wyszła smutna ze dworca; czy traf ją tu wiedzie,
Czy też wie o synowskiej i o swojej biedzie?...
Tebanie! posłyszałam ja wasze narady,
Idąc z domu z modlitwą przed posąg Pallady[2]. 30
Właśnie-m drzwi otwierała, kiedy wieść złowroga,
Wieść domowej niedoli o mój słuch potrąci:
Razem uderzą, targa mną okropna trwoga.
Padam w ręce służebnic, w duszy mi się mąci.