Dość mi na kiesce co nas prześladuje;
Gdzie spór się wszczyna, tam ja ustępuję.
Patrz, gdzie zachodzisz, choć twa chęć jest szczera,
A przecie głos twój serce mi rozdziera.
Królu! rzekłem w różnej dobie,
Że byłbym niecny i krzywy,
Złych rad pełen, niegodziwy,
Gdybym się sprzeciwiał tobie.
Tyś dla ojczyzny zbawienia
Nie litował trudów, znoju —
Dziś więc, według przemożenia
Daj jej odetchnąć w pokoju.
O królu! powiedz, błagam cię przez bogi,
Zkąd między wami powstał gniew tak srogi?
Powiem, bo wyższą cześć-em ci zachował
Niż oni —: Kreon zgubę mą uknował.
O coś mu w oczy sprawę wyprowadził?
O co? on twierdzi żem Laja zagładził!
Czy to wie z siebie, czy słyszał od kogo?
Nasłał mi wieszcza, którego niecnota,
Co myśl dostarczy, to w słowach wymiotą.