Wyjechał z domu z czterma służebnymi;
Mieli wóz jeden, był i woźny z nimi.
Przebóg! już wszystko jest na czystym jawie!
Lecz któż wam, żono, dał wieść o tej sprawie?
Ten z sług, co uszedł sam jeden z pogromu.
Gdzież on jest ninie?
O nie ma go w domu,
Bo gdy tu wrócił po lajowym zgonie
I ciebie ujrzał na zgasłego tronie,
Prosił się na wieś — by tam paść mógł trzody
Wdali od miasta. Tej drobnej nagrody
Nie odmówiłam — bo sługą dogodnym
I większych względów był on zawsze godnym.
Czy więc nie można posłać ztąd po niego?
Rzecz nader łacna; lecz powiedz, dla czego?
Chcę go tu widzieć — bo drżę, że zawiele
Wiem, a domysłów mnogość się nastręcza.
Przyjdzie — tymczasem powierz komu śmiele,
Co tylko, królu, serce twe udręcza.
Masz słuszność, przeto tak jak żądasz zrobię.
Lecz w tem napięciu i w rzeczach wątpliwych
Komużbym więcej mógł ufać jak tobie?
Miałem w Koryncie rodziców poczciwych,