Strona:PL Sofokles - Edyp Król.djvu/61

Ta strona została przepisana.
edyp.

Byłże gdzie kiedy ten mąż znany tobie?

sługa.

Kto on, i w jakim trudnił się sposobie?

edyp.

Masz go przed sobą, znanyż ci ten stary?

sługa.

Nie tak, bym w pewnik rozwiązał pytanie.

poseł.

Nie dziw się danej odpowiedzi panie;
Ja mu rzecz całą na pamięć przywiodę.
Musi to pomnieć, że na Cyteronie
On sam dwie pasał, a ja jedną trzodę,
Przez trzy miesiące w jednej chodząc stronie
Z lata aż w jesień. Gdy nadeszła zima,
Jam w dom wiódł trzodę, on w Laja obory.
Czy w tem com wyrzekł istnej prawdy nie ma?

sługa.

Jest, choć od chwil tych czas upłynął spory.

poseł.

Mów, czy nie pomnisz, że płci męzkiej dziecię
Dałeś mi, bym je niby własne chował?

sługa.

Jakże mię ciężkiem badaniem dręczycie!

poseł.

Oto jest dzieciuch coś mi go darował.

sługa.

Bodajbyś zamilkł!

edyp.

Nie karć go w te słowa;
Twoja nie jego występną jest mowa.

sługa.

       (sic) W czemże ja, panie, godnym jest nagany?