Strona:PL Sofokles - Edyp Król.djvu/65

Ta strona została przepisana.

Umysł mój pojąć nie może,
Jakim sposobem dopóty
Dzielić mogłeś ojca łoże
Bez wzruszenia i zgryzoty!
       (ant. 2. Czas do wykryć wszelkiej sprawy
Będąc narzędziem jedynem
Potępia związek nieprawy
Jednej żony ojca z synem.
Nieszczęsna Laja rodzino!
Bodajbym cię nie znał cale.
Nad tobą łzy moje płyną;
Lecz, choć ciężkie wzbudzasz żale,
Przyznają jednak w tej dobie,
Że byt mój winienem tobie.

poseł. (2gi)

Książęta miasta, jeźli dotąd zgodnie
Ród Labdacydów w swej mieliście części,
Jakże okropne przerażą was zbrodnie!
Jakież z nich pójdą płacze i boleści!
Bo strasznych przestępstw, które dom ten kryje,
Ni Istr ni Fazys w nurtach swych nie zmyje.
Wnet się ich wątek przed wami wyświęci,
A te najsroższe co zaszły bez chęci.

chór.

Już te co znamy dość są okropnemi;
Jeszczeż-li do nas przybywasz z nowemi?

poseł. (2gi)

Te, co wam niosę, w krótkości odkryję:
Córa z krwi bogów, Jokasta, nie żyje.

chór.

O nieszczęśliwa! w jakimże sposobie?
Kto jej śmierć srogą zadał?