Strona:PL Sofokles - Edyp Król.djvu/70

Ta strona została przepisana.
chór.

W jakąż cie przepaść los grzebie!
Bodąjbyś nie znał sam siebie!

edyp.
Antistrofa 2.

Niech tego dotknie cios srogi,
Co rzuconemu w lasów gęstwinie
Ocalił życie, rozpętał nogi —
Bo, gdyby trup mój zaległ pustynię,
Nie byłbym celem płaczu w tej dobie
Ni przyjaciołom, ni sobie. —

chór.

Niechaj zginie, niechaj zginie.

edyp.
Antistrofa 3.

Wtedyby dłoń ma krwawym orężem
Ojcu śmierci nie zadała,
Ani byłbym wtedy mężem
Tej, która mi życie dała.
Dziś przez nieszczęść natłok rzadki,
Co wstręt srogi w ludziach nieci,
Syn bezbożnych, ojciec dzieci
Którem spłodził z własnej matki,
A nawet zbrodnie, o których nie śniłem,
Wszystkie spełniłem.

chór.

Czyn twój jest dla mnie wątpliwej istoty,
Bo śmierć w mych oczach lepsza od ślepoty.

edyp.

Możem ze zbytnich przewinił zapędów;
Lecz już mi nie radź, ni wytykaj błędów.
Gdybym wszedł widząc między piekieł cienie,
Jakżebym ojca wytrzymał wejrzenie,