Strona:PL Sofokles - Tropiciele (tłum. Bednarowski).djvu/24

Ta strona została przepisana.

A w rękach potrząsając lekkim tyrsosem,
Z tyłu wznosił okrzyki bakchiczne na cześć boga
Razem z pokrewnemi nimfami i synów gromadą?
Teraz nie rozumiem tego, dokąd zmiany nowych
Uniesień bakchicznych zmierzają; dziwnem mi to bowiem:
Słyszałam jużto jakby jakieś nawoływania
Myśliwych, gdy zaszli w pobliże legowiska leśnego źwierza,
Jakoteż znowu . . . . . złodziej . . . . .
Język wasz zarzucał kradzież . . . . . . .
I dalej . . . . . . . . . . . . . . . . .
Herolda . . . . . . . wywoływanie . . . .
I te opuściwszy, razem z nóg uderzeniami
Zmieszany hałas odbił się o grotę.
I toby mogło jakoś inaczej niż . . . . . .
Głosy usłyszawszy w ten sposób zmieszane
. . . . . . . . . żeście opętani
. . dlaczego trapicie nimfę, która jest niewinną.

(Słowa Kylleny są przy końcu bardzo zniszczone; lecz z resztek wyrazów, powyżej umieszczonych, możemy treść odtworzyć: Zdawało mi się, powiada Kyllene, jakobyś zarzucał komuś, w tej grocie mieszkającemu, kradzież i szukał tutaj złodzieja; a równocześnie niezwykłe twoje zachowanie, tupanie gwałtowne nogami i dzikie wrzaski wywołały u mnie wrażenie, że cię trapi choroba szaleństwa; lecz zostawcie mnie niewinną nimfę w spokoju,)

Chór.
Nimfo nizko przepasana, zaprzestań gniewu
Tego, gdyż ani nie godzi w ciebie walki gwałtownej ogień,
Aniby też śmiał nasz język całkiem bez powodu
Dotknąć ciebie wbrew wszelkim gościnności prawom.
Więc nie chciej mnie wyzywać, lecz raczej łaskawie
Poucz o tem, kto w tej okolicy, w głębi ziemi
Tak mile boskie wydawał dźwięki.
(Kyllene.)
Ten sposób postępowania jest lepszy niż poprzedni
I tę drogę wybierając, łatwiej dowiesz się o wszystkiem,
Niż przemocą i siłą nad słabą nimfą;
Nie jestem bowiem skłonną do wszczynania
Gwałtownej sprzeczki na słowa.