Elektra. O groby ojcowskie, pomóżcie choć teraz.
Chrysotemida. Czy nie masz żadnego uwolnienia od téj obawy?
Elektra. Gdy mi mówisz o widziadle, więc powiedz jakie to?
Chrysotemida. Jest wieść, że widziała się połączoną z naszym ojcem który wrócił na ziemię; ten wdział berło, które kiedyś dzierżył i wsadził na ognisku, a ztamtąd wyrosło drzewo, które ocieniło Myceny. To usłyszałam od wykładacza snów, który był obecny. Więcéj nadto nie wiem prócz tego, że mnie wysłała w skutek téj obawy. Na bogów rodu naszego cię proszę, chodź zemną i nie giń z głupoty. Bo gdy mnie teraz odepchniesz, powrócisz do mnie w boleściach.
Chór. Dobrze mówi dzieweczka, ty zaś gdy chcesz być mądrą, uczyń to samo.
Elektra. Uczynię to. Bo słuszność nie cierpi walczyć z drugim, ale się spieszyć i czynić.
Chrysotemida. Gdy ja to dzieło uskutecznię, na bogów przyjaciółki, zachowajcie milczenie, bo gdyby matka usłyszała, przepłaciłabym to poważenie się gorzko.
Klitemnestra. Znów bez przeszkody błąkasz się tu, bo nie ma Egista, który cię zawsze powściągał, żeś nigdy przed domem nie kalała swoich. Teraz, gdy go tu nie ma, nie troszczysz się o mnie, ale, jakeś mnie tu przed wielu łajała, że panuję bez prawa i ciebie i twoich wyszydzam. Twój ojciec,
Strona:PL Sofokles Elektra tł WZ (1884).djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.