Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/101

Ta strona została przepisana.

Gdy zaś to przejrzysz wśród wrogiej powodzi,
Wskażesz, kim jesteś i kto ciebie rodzi.
Lekkimi wiewy tymczasem wiek młody
Krzep ty i duszę dla matki osłody.
       560 A wiem, że nikt cię z Achajów nie zelży
Słowem zuchwałem, choć nawet mnie zbraknie;
Bo ci takiego zostawię ja stróża
I opiekuna, dzielnego Teukrosa,
Co dziś za wrogim ugania się łowem. —
       565 Zaś wam orężno żeglarzy drużyno
Zlecam tę wspólną usługę, abyście
Mą prośbę jemu zwieścili błagalną,
By on do domu to dziecię zawiózłszy,
Telamonowi i matce je oddał,
       570 Cnej Eriboji; niech ono tam będzie
Ich sędziwości podporą do zgonu.
A broni mojej niech jacyś sędziowie
Ni mój krzywdziciel nie śmieją wyznaczyć
W nagrodę pośród zawodów Achajom.
       575 Lecz ty mój puklerz mocny, siedmioskóry
Chwyć, rękojeścią zataczaj ozdobną,
Bo przecież imię od tarczy masz srogiej;
Zaś inne bronie wraz ze mną pogrzebią.
Lecz co najprędzej już bierz to pacholę
       580 I zawrzyj namiot i łez tu przed ludźmi
Nie roń; zbyt skłonną do żalów niewiasta,
Ukryj się chyżo; gdy ranie trza cięcia,
Niemądrym lekiem są płacz i zaklęcia.

CHÓR.

Straszą mnie słowa twoje zbyt gwałtowne,
       585 A nie dogadza mi język twój ostry.