Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/107

Ta strona została przepisana.
CHÓR.

Niema go, wyszedł bo właśnie, zamysły
       735 Nowe z nowemi spajając myślami.

POSŁANIEC.

To źle! więc albo, kto słał mnie, słał późno,
Lub ja się nieco zapóźniłem w drodze.

CHÓR.

W czemeś uchybił twojemu zadaniu?

POSŁANIEC.

Zlecił mi Teukros, bym temu mężowi
       740 Stąd wyjść zakazał, nim on się sam zjawi.

CHÓR.

Ależ on wyszedł z najlepszym zamiarem,
Aby od gniewu wyzwolić się bogów.

POSŁANIEC.

O jakżeż bardzo niemądre twe słowo,
Jeżeli Kalchas, ów wieszczek, przy zmysłach.

CHÓR.

       745 Cóż znów takiego? Cóż wiesz o tej sprawie?

POSŁANIEC.

Tyle wiem tylko i tyle widziałem:
Z owej to rady i pańskiego Koła
Kalchas wystąpił sam i bez Atrydów,
I dłoń Teukrowi podawszy przyjaźnie
       750 Rzekł mu i zaklął, by wszelkim sposobem
Dnia dzisiejszego Ajaxa zatrzymał
W namiotu wnętrzu, nie puszczał go w drogę.
Gdyby chciał jeszcze oglądać go żywym.
Ścigać go bowiem w tym jednym dniu będą