Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/108

Ta strona została przepisana.

       755 Gniewy Ateny — tak twierdził stanowczo.
Albowiem pyszne i próżne istoty
W ciężkie nieszczęścia zgrążają bogowie,
Tak twierdził wróżbiarz, gdy zrodzon kto człekiem,
Myślą się potem wypręża nad człeka.
       760 A ów już, z domu ruszając, na słowa
Piękne rodzica wręcz odparł zuchwale.
Bo tamten rzekł mu: Zwycięstwo niech drogiem
Będzie ci synu, lecz szukaj go z bogiem.
Na co ten odrzekł głupio i z przechwałką:
       765 Ojcze, z bogami zyskałby zwycięstwo
Ten, co nic nie wart; ja sobie zawierzę,
Że bez nich chwałę zdobędę przez męstwo!
Tak on mądrował. A innym znów razem,
Kiedy Atena go gnała do walki,
       770 Mówiąc, by krwawą dłoń zmierzył na wroga,
Ozwał się strasznem, niesłychanem słowem:
O Pani, pilnuj innych Argiwczyków,
Przy nas wróg żaden nie przełamie szyków.
Takiemi mowy bogini gniew srogi
       775 Wzniecił, bo myślą wybiegał nad ludzi.
Lecz jeśli jeszcze dziś żyje, to może
Z pomocą bożą zdołamy go zbawić.
Tyle wieszcz mówił; a ów wprost z narady,
Teukros do ciebie mnie zsyła z nakazem.
       780 Toć, jeślim zbytnio mą drogę wydłużył,
Mąż ów nie żyje, jak Kalchas to wróżył.

CHÓR.

Biedna Tekmesso, z nieszczęsnych ty rodu,
Wyjdź i posłuchaj, co człek ten powiada,
Bo rzecz na ostrzu już noża, a smętna.