Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/251

Ta strona została przepisana.

Wespół z wróżbitą, to chwyć mnie i zabij.
Dwoistym, moim i twoim wyrokiem!
Ale nie rzucaj niepewnych podejrzeń,
Bo się nie godzi złych mienić prawymi,
       610 Ni prawych złymi bez wszelkiej przyczyny.
Dobrego człeka odepchnąć, to tyle,
Jakby kto drogiej się wyzbył chudoby.
Poznasz to z czasem stanowczo, albowiem
Cnocie czas jeden świadectwo wystawi,
       615 A złość nieprawych dzień jeden wyjawi.

CHÓR.

Pięknie on mówił i zlecił przezorność,
Bo człek porywczy zbyt łatwo się potknie.

EDYP.

Nagle i chyłkiem, gdy ku mnie podstąpią,
Trzeba mnie także w rozmyśle być nagłym.
       620 Gdybym w spokoju trwał, to on by dzieła
Dokonał, ja zaś doznałbym wnet szwanku.

KREON.

Cóż więc zamierzasz? czy z kraju mnie wygnać?

EDYP.

Nic mniej; chcę śmierci twojej, nie wygnania.

KREON.

Dowiedź mi naprzód, w czem moja jest wina.

EDYP.

       625 Więc ani folgi mi nie dasz ni wiary?

KREON.

Bo ci rozwagi brak.