Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/266

Ta strona została przepisana.
JOKASTA.

       945 Donieś więc o tem, służebno, co prędzej
Mojemu panu. O bogów wyrocznie!
Cóż się to stało? Z trwogi przed tym mężem
Uciekał Edyp, by snać go nie zabił.
A teraz los weń — nie Edyp, ugodził.

EDYP.

       950 O najmilejsza ma żono, Jokasto,
Po coś mnie tutaj wywołała z domu?

JOKASTA.

Wysłuchaj tego człowieka i rozważ,
Jako się pustym okazał głos bogów.

EDYP.

Co on za jeden i cóż nam zwiastuje?

JOKASTA.

       955 Idzie z Koryntu z nowiną o ojcu,
Że już nie żyje Polybos, że — skonał.

EDYP.

Cóż to przybyszu! Sam mów co przynosisz.

POSŁANIEC.

Jeśli to wprzódy mam tobie obwieszczać,
Wiedz, że ów człowiek już poszedł na mary.

EDYP.

       960 Podstęp go, czyli zwaliła choroba?

POSŁANIEC.

Drobna niekiedy rzecz starca powali.