By jednem słowem wyrzec i pouczyć.
1235
Wiedzcie, że boska Jokasta nie żyje.
O ta nieszczęsna! Jak ona zginęła?
Z własnej swej ręki. Co grozą w tym czynie,
To was oszczędzi, boście nie patrzeli.
Jednak, o ile rzecz w mojej pamięci,
1240
Straszne niewiasty opowiem katusze.
Gdy bowiem w szale rozpaczy wkroczyła
W przedsionek, wbiegła prosto do łożnicy
Włosy targając obiema rękami,
A drzwi za sobą gwałtownie zawarłszy,
1245
Cieniów zmarłego woła Laiosa,
Starych pamiętna miłości, od których
On zginął, matkę zostawiając na to,
Aby płodziła dalej z własnym płodem.
Jękła nad łożem, co dała nieszczęsnej
1250
Męża po mężu i po dzieciach dzieci,
I jak wśród tego skończyła; już nie wiem.
Bo wyjąc Edyp wbiegł i od tej chwili
Już nie widziałem, co ona poczyna,
Lecz jego tylko śledziłem już ruchy.
1255
Biegał on, od nas żądając oszczepu,
Wołał, gdzie żona, nie żona, gdzie rola
Dwoista, której był siewcą i siewem.
I szalonemu duch chyba to wskazał,
Nie żaden z ludzi, którzy tam obecni.
1260
Więc z krzykiem strasznym, jakby za przewodem
Runął ku odrzwiom i wnet ze zawiasów