Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/321

Ta strona została przepisana.

Ten mnie, gdym świeżo rozstawszy się z ojcem
Szła za Heraklem w młodocianej krasie,
Uniósł na barkach, a w środku mnie brodu
       565 Lubieżnie musnął; jam wtedy krzyknęła,
A syn Zeusowy się zwrócił i z ręki
Pierzastą strzałę wypuścił; przez piersi
Ta weszła w płuca; a dzikal konając
Tak rzekł mi: córo starego Ojneusa,
       570 Mój znój ci, jeśli posłuchasz, się przyda,
Bo cię ostatnią przeniosłem z śmiertelnych.
Jeżeli krew ty stężałą ran moich
Z miejsca pozbierasz, gdzie hydra lernejska
Czarną swą ropą zwilżyła te strzały,
       575 To zdzierżysz środek czarowny na serce
Twego Herakla, iż nadal nie będzie
Żadnej nad ciebie miłował kobiety.
To więc zważywszy, o drogie — bo w skrzyni
Po jego śmierci zawarłam to skrzętnie, —
       580 Strój ten krwią maszczę, przydawszy co jeszcze
Żyjąc ów zlecił. Więc to już gotowem.
Złych sztuk zaś nigdy niech zdolną nie będę,
Ni je posiędę, bo wstręty me budzą.
Lecz jeśli tamtej pomięszam rachuby
       585 Miłosnym płynem, a tego zdobędę,
To na cóż bym tej ulękła się próby?
Może stąd dla mnie korzyści wypłyną,
Jeśli się łudzę, to zniecham ja czynu.

CHÓR.

Jeżeli tylko masz ufność w tej sprawie,
       590 Sądzim, że dobrze obmyślasz twe plany.