Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/331

Ta strona została przepisana.

Kiedy zdradliwa krwawiącą osłoną
Centaura siła rozrania mu łono,
A jad go żre swą posoką,
Co śmierci dzieckiem, a w bystrym tkwił smoku,
Czyż nowe słońce już błyśnie mu chwałą,
Gdy hydra wpiła się w ciało,
I czarnym kudłem ów zwierz uwłosiony
Krwawe, podstępne zatopił weń szpony?

O co ta biedna nietrwożna,
Widząc, że grożą domowi jej zdrady
Z tych nowych ślubów, i sama, czem można,
Los chce zażegnać i obcej porady
W podszepcie, szuka złowieszczym.
Więc snać się teraz od jęków zanosi,
Więc snać obfitym łez deszczem
Oblicze swoje wciąż rosi.
A przeznaczenie kroczące jej wieści
Długie i ciężkie boleści.

Łez się zerwały strumienie,
Bo taka padła choroba nań sroga,
Że nigdy dotąd podobne cierpienie
Nie przyszło jemu od wroga.
Czarny oszczepie, o bądźże przeklęty,
Któryś tę dziewkę wiódł szybkim pochodem,
Górnym Ojchalii zawładnąwszy grodem,
Ostrza przemocą zajętej.
A pewnem, że to, choć pomoc swą skryła,
Milcząc Cypryda sprawiła.

PÓŁCHÓR.

Czy ja się mylę, czy słyszę, że właśnie