Wszak już nic pono w dziele nie przeszkodzi,
W którem twój rozkaz i przymus przewodzi.
1259—1278
Więc zanim wróci ból i jęk,
O moja duszo harda,
Ty kamień zdobny włóż do szczęk
I załóż także stal,
By smutek zmilkł i żal,
Bo choć wbrew woli przyszedł on,
Radosnym mi ten zgon.
Ponieście, druhy, go na stos,
A mnie poświadczcie w wielki głos,
Żem wolny ja od win,
A z bogów szedł ten czyn,
Którzy, choć zwani ojcami, choć płodzą,
Z takim wyrokiem się godzą.
Nie sięgnie wzrok w jutrzejszy czas,
Zaś to co widzim, gnębi nas,
A bogom czci nie przyda,
Lecz najnędzniejszym z wszystkich mąż
Ten słusznie nam się wyda.
I ty, o dziewo, nie zostań w tem wnętrzu,
Bo tu śmierć nowa i sroga się ściele,
I widzisz, jakie tam męki się piętrzą,
A Zeusa wola w tem dziele.