Sądź ją i badaj; jam sobie zasłużył,
Bym z tych opałów wydostał się wreszcie.
400 Jakim sposobem i gdzieżeś ją schwytał?
Trupa pogrzebła. W dwóch słowach masz wszystko.
Czyż pewnym jesteś tego, co tu głosisz?
Na własne oczy przecież ją widziałem
Grzebiącą trupa; chyba jasno mówię.
405 Więc na gorącym zszedłeś ją uczynku?
Tak się rzecz miała: kiedyśmy tam przyszli,
Groźbami twemi srodze przepłoszeni,
Zmietliśmy z trupa ziemię i znów nagie
I już nadpsute zostawiwszy ciało,
410
Na blizkiem wzgórzu siedliśmy, to bacząc,
By nam wiatr nie niósł wstrętnego zaduchu.
A jeden beształ drugiego słowami,
By się nie lenić i nie zaspać sprawy.
To trwało chwilę; a potem na niebie
415
Zabłysnął w środku ognisty krąg słońca
I grzać poczęło; aż nagle się z ziemi
Wicher poderwał i wśród strasznej trąby
Wył po równinie, drąc liście i korę
Z drzew i zapełnił kurzawą powietrze;
420
Przymknąwszy oczy, drżeliśmy od strachu.