250
Czyś o nazwisku ty mojem i klęskach
Nie słyszał nigdy, przez które tu ginę?
Wiedz, że ja nie znam nic z tego, co badasz.
O ja nieszczęsny, obmierzły wręcz bogom,
O którym ani wieść nigdzie nie doszła!
255
Zaś ci, którzy mnie skrzywdzili bezbożnie,
Śmieją się w sercu, gdy moja tymczasem
Choroba krzewi i zwiększa się ciągle.
O synu, ojca Achilla ty dziecię,
Ja to tym jestem, o którymś snać słyszał
260
Jako o łuku Heraklesa władcy,
Ja syn Poiasa, Filoktet, którego
Obaj wodzowie i kniaź Kefallenów
Tak porzucili samego, gdym marniał
Straszną chorobą, ugodzon przez żmiji
265
Mężozabójczej straszne ukąszenie.
Z tem więc cierpieniem mnie tu zostawiwszy
Samego, znikli, skoro na okrętach
Od morskiej Chrysy tutaj zawinęli;
Spostrzegłszy bowiem, że po fal przeprawie
270
Mnie gdzieś wśród skalnej jaskini sen zmorzył,
Wraz odpłynęli i jak dla żebraka
Marne rzucili tu szmaty i strawy,
Lichy zasiłek, co niechby im samym
Przypadł! A potem, jak myślisz o synu,
275
Ja się, gdy oni zniknęli, zbudziłem,
Jakom nie płakał i jęczał nad nędzą?
Widziałem przecie, że znikły okręta.