Przywtórzę tobie; i właśnie zamierzam
O niegodnego zapytać się człeka,
440
Co dzielny w gębie i zmyślny; cóż robi?
Któż ci to w myśli byłby krom Odyssa?
Ktoś inny; przecież był Tersyt niejaki,
Który raz tylko niechętnie zwykł mówić,
Wbrew wszystkich woli; cóż tedy wiesz o nim?
445 Tegom nie widział; lecz słychać, że żyje.
Z pewnością; nic bo złego nie wymiera,
Lecz bogi w swojej to mają opiece
I, co przewrotnem, wytartem, niekiedy
Nawet z Hadesu zwracają; a zasię
450
Zsyłają ciągle tam dzielnych i prawych.
Jakże to sądzić, jak bogów zmyć winy,
Gdy złość w nich znajdę, badając ich czyny?
Ja tedy, synu rodzica z pod Ojty,
Na przyszłość zdala się będę Ilionu
455
I równie bacznie wystrzegał Atrydów.
Gdzie człek podlejszy nad dzielnym góruje,
Prawość zamiera, a rządzi nikczemny,
Od takich mężów odwrócę ja serce.
Lecz nadal starczy mi Skyros skalista
460
I tam się zawrę, by cieszyć się domem. —