Ta strona została przepisana.
FILOKTETES.
Ty wiesz.
NEOPTOLEMOS.
Cóż tobie?
Nie wiem.
FILOKTETES.
Czyż to możliwem, o biada!
NEOPTOLEMOS.
Chyba twe bóle się wzmogły znienacka.
FILOKTETES.
755 Straszne, słów nie mam. Więc zlituj się, synu!
NEOPTOLEMOS.
Cóż czynić?
FILOKTETES.
Nie opuść mnie z trwogi,
Bo zło napada mnie z czasem, gdy błądząc,
Snać się przesyci.
NEOPTOLEMOS.
O wielce ty biedny,
Biedny i wszemi dotknięty klęskami.
760
Czy chcesz bym tknął cię i ręki użyczył?
FILOKTETES.
O nie! lecz łuk ten przejąwszy w twe dłonie,
O który właśnie prosiłeś, przechowaj
I strzeż go, póki to moje cierpienie
Z czasem nie minie. Bo senność ogarnia
765
Mnie zawsze, skoro ustąpią te bóle.
I przedtem końca im niema, lecz trzeba