Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/398

Ta strona została przepisana.
FILOKTETES.

Nigdy.

ODYSSEUSZ.

Ja mówię, że pójdziesz, usłuchasz.

FILOKTETES.

       995 O ja nieszczęsny! Więc chyba w niewolę
Rodzic nas spłodził, nie na wolnych ludzi.

ODYSSEUSZ.

Nie! lecz cię zrównał z dzielnymi, byś społem
Z nimi i zdobył i zburzył gród Troi.

FILOKTETES.

Przenigdy! choćbym wszej doznać miał klęski,
       1000 Póki skalistej tej ziemi skraw dzierżę.

ODYSSEUSZ.

Cóż byś zamyślał?

FILOKTETES.

Wnet rzucić się z góry,
Ze skał i skałą ubroczyć w krwi głowę.

ODYSSEUSZ.

Chwyćcie go; tego dopuścić nie można.

FILOKTETES.

O dłonie, cóż wy bez drogiej cięciwy
       1005 Cierpicie, w pęta przez tego ujęte!
O ty zbawiony wszej myśli szlachetnej,
Jak mnie podszedłeś znów, jakoś usidlił,
Za nieznanego się kryjąc młodziana,
Co tak niegodzien jest ciebie, mnie godzien,
       1010 Który li spełniał, coś ty mu zalecił,
A zbyt widocznie nad krzywdą się zżyma,