Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/414

Ta strona została przepisana.
FILOKTETES.

Życie obmierzłe, cóż nie kładziesz kresu,
Czemuż nie strącasz mnie w cienie Hadesu?
       1350 Biada! cóż pocznę? jakoż nie zawierzę
Ja słowom tego, co radził życzliwie?
A więc ustąpię? lecz jakże po czynie
Wyjdę na światło? do kogóż przemówię?
O oczy, coście mą krzywdę widziały,
       1355 Jakżeż zniesiecie, bym z syny Atreusa
Przebywał, z tymi, którzy mnie zgubili!
Jakże z przeklętym Laerta potomkiem?
Bo ból mnie o to, com przeżył, nie gryzie,
Lecz co ja jeszcze od tamtych wycierpię,
       1360 Przeczuwam w myśli; wszak dusza, co zrodzi,
Raz szpetne czyny, do złego wciąż zwodzi
I to mnie w tobie, o synu, w dziw wprawia.
Tyś sam powinien nie dążyć pod Troję
I nas wstrzymywać od tych, którzy spadek
       1365 Po ojcu z krzywdą ci wzięli; czyż z nimi
Staniesz w szeregu a również mnie zmusisz?
Przenigdy synu! lecz jakeś mi przysiągł,
Wieź mnie do domu, sam zostań na Skyrze,
A ci straceńcy niech idą w zatratę.
       1370 Tak byś, odemnie i ojca, dzięk zyskał
Dwoisty! złych zaś nie wspierając zgoła,
Złych też znamieniem nie pokalasz czoła.

NEOPTOLEMOS.

Mówisz ty słusznie, lecz jednak pragnąłbym,
Byś wierząc bogom i moim namowom
       1375 Ze mną, co sprzyjam, wnet uszedł z tej ziemi.