A mój głos także to samo ci zleci.
Niechaj zwłoka was nie wstrzyma,
Bo nagli czas, już czas,
A wiatr już żagle wzdyma.
Lecz ja odchodząc chcę przesłać żegnanie
Grocie, co stała mi tu za mieszkanie,
I nymfom wód tych i błoni
I szumom, które od morskich szły toni,
Gdy wichrem gnane nawały deszczowe
We wnętrzu często zraszały mi głowę,
A jękom moim, co tu rozbrzmiewały
Wtórzyły echem Hermejskie gdzieś skały.
Żegnajcie mi też lykijskie źródliska,
Już się rozstanę ja z wami, rozstanę,
Bo wbrew nadziei nadzieja mi błyska,
I Lemnu ziemie falami oblane,
Ślijcie mnie naprzód bez szwanku i skazy
Pośród morskich fali smug,
Dokąd los wzniosły, przyjaciół rozkazy
I wszechpotężny pędzi bóg.
Więc ruszmy społem stąd,
A nymfy łaskawe, niech wiodą tę nawę,
Kędy zbawczy świta ląd!