Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/47

Ta strona została przepisana.

       650 Że niema bardziej mroźnego uścisku,
Jak w złej kobiety ramionach; bo trudno
O większą klęskę, jako zły przyjaciel.
Przeto ze wstrętem ty porzuć tę dziewkę,
Aby w Hadesie innemu się dała.
       655 Bo skorom poznał, że z całego miasta
Ona jedyna oparła się prawu,
Nie myślę stanąć wszem wobec jak kłamca,
Lecz ją zabiję; rodzinnego Zeusa
Niechby błagała; jeśli wśród rodziny
       660 Nie będzie ładu, jak obcych poskromię?
Bo kto w swym domu potrafi się rządzić,
Ten sterem państwa pokieruje dobrze.
Kto zaś zuchwale przeciw prawu działa
I tym co rządzą narzucać chce wolę,
       665 Ten nie doczeka się mego uznania.
Wybrańcom ludu posłusznym być trzeba
W dobrych i słusznych, nawet w innych sprawach.
Takiego męża rządom bym zaufał,
Po takim służby wyglądał ochotnej,
       670 Takiby w starciu oszczepów i w walce
Wytrwał na miejscu, jak dzielny towarzysz.
Niema zaś większej klęski od nierządu
On gubi miasta, on domy rozburza,
On wśród szeregów roznieca ucieczkę,
       675 Zaś pośród mężów, powolnych rozkazom,
Za życia puklerz stanie posłuszeństwo.
Tak więc wypada strzedz prawa i władzy
I nie ulegać niewiast samowoli.
Jeżeli upaść, to z ręki paść męskiej,
       680 Bo hańba doznać od niewiasty klęski.