I kres połóżcie samotnej tułaczce,
1115
A jak najkrócej powiedzcie, co zaszło,
Bo wam młodziutkim wystarczy słów kilka.
To nasz wybawca, tego ci trza słuchać,
Czyjem to dzieło; ja więcej nie rzeknę.
Nie dziw się, książę, że może aż zgrzeszę
1120
Prawiąc o dzieci zjawieniu się długo.
Wiem ja, gdy z tego, co zaszło się cieszę,
Że to nikogo, lecz twoją zasługą.
Tyś bo je zbawił, nikt inny prócz ciebie!
Więc błagam bogów, niech łaska ich spłynie
1125
Na ciebie, kraj twój; na waszej bo glebie
Zbożność i ludzkość znalazłem jedynie
We czci, a kłamstwo odrazę tu budzi.
Słowną się tobie odwdzięczę zapłatą,
Co mam, mam przez cię, nie innego z ludzi,
1130
Więc daj mi rękę i zezwól mi na to,
Bym skroń ukochał, jeżeli przystoi.
Lecz coż ja mówię, ja zrodzon na męki,
Tknąć miałbym ciebie, ja co w duszy mojej
Tyle mam kałów? Nie dotknę twej ręki,
1135
Nie ścierpię tego. Kto zaznał już ciosów,
Ten jeden zniesie ból ze mną nadmierny.
Bądź stąd pozdrowion, o przyszłość mych losów
Troszcz się, jak dotąd, i prawu bądź wierny.
Anim się dziwił, żeś mowę przedłużył,
1140
Zjawieniem dzieci twoich ucieszony,