Nad głos ten żaden wstrętniejszym dla ojca;
Nie zmuszaj książę, bym w tem ci ustąpił.
Lecz, jeśli miejsce to każe, bacz dobrze,
1180
Czy też na boga wzgląd masz należyty?
Ojcze, choć młodej, usłuchaj, co radzę,
Zezwól, by książę uczynił zadosyć
Swej woli jako i boga powadze;
Niech brat tu stanie, śmiem o to cię prosić.
1185
On przecie, ufaj, twej myśli nie spaczy
Gwałtem, jeżeli co złego ci powie;
Wysłuchać, cóż ci zaszkodzi? Toć znaczy
Pomysł przewrotny odrazu się w mowie.
Tyżeś go spłodził, więc chociaż i zdrada
1190
Przezeń ci przyszła i bezbożne czyny,
Zemstą mu, ojcze, płacić nie wypada.
Więc przebacz! Mają i inni złe syny
I płoną gniewem, lecz gniewy rozchmurzy
Rada przyjaciół i zjaśni im lica.
1195
Nie bacz więc na to, co dziś cię tak burzy,
Lecz coś wycierpiał przez matkę, rodzica;
A gdy to zważysz, ujawni się tobie,
W jakie to klęski człowieka gniew stoczy.
Bo znamię dźwigasz na własnej osobie,
1200
Ty, któryś stracił i światło i oczy.
A więc nam ustąp! Nie pięknem odmawiać
Słusznym żądaniom i źle ten postąpi,
Kto łaski doznał, a drugim jej skąpi.