Idź tedy wzgardzon z przed ojca oblicza,
Łotrze, bierz klątwy, którem ja ci rzucił,
1385
Byś nigdy ziemią ojczystą nie władał
I do Argosu już nizin nie wrócił,
Byś z ręki bratniej sam życie postradał.
I temu co cię w świat wygnał, śmierć zadał.
Tak klnę i wzywam Tartaru, niech w ciemnie
1390
Straszne cię strąci daleko odemnie!
Zemsty boginie, Aresa poruszę,
Co straszną zawiść w tych braci tchnął dusze.
Z tem słowem idź stąd i obwieść z kolei
Zarówno wszystkim mieszkańcom Kadmei
1395
Jak i drużynie, co tobie oddana,
Że Edyp takie swym synom śle wiana.
O Polyneiku, twe dawne przeprawy
Mnie nie cieszyły, i dziś uchodź spiesznie.
Klnę drodze, biadam nad mojem nieszczęściem,
1400
Nad losem druhów; więc po to nam było
Z Argos wyruszać, o biada, o biada!
Po to, że ani wyjawić drużynie
Tego bym nie śmiał, ni z drogi ich zwrócić,
Lecz tak w milczeniu z tym zmagać się losem.
1405
Lecz was, o moje rodzone, was przecie,
Coście słyszały te groźby z ust ojca,
Na bogów błagam, nie bądźcie mi srogie,
Skoro te klątwy rodzica się spełnią
I snać wrócicie do domu; bez hańby
1410
Złóżcie mnie w grobie przystojnym zwyczajem,
A do tej chwały, co z pieczy nad ojcem