Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/55

Ta strona została przepisana.

Na mnie, co idę ku ciemnej pomroczy,
Nieopłakana przez przyjaciół żale,
Do niezwykłego grobowca, gdzieś w skale.
O ja nieszczęsna!
Anim ja zmarła, ani też przy życiu,
Śmierć mnie już trzyma w swem mroźnem spowiciu.

CHÓR.

W nadmiarze pychy zuchwałej
Z tronem się Dyki twe myśli i mowy
Zderzyły w locie, złamały.
Zły duch cię ściga rodowy.

ANTYGONA.

Mowa ta głębią mego serca targa,
Dotknąłeś ojca ty sromu,
I w słowach twoich rozbrzmiała znów skarga
Nad nieszczęściami Labdakidów domu.
Straszną ja pomnę łożnicę,
W której syn z matką zdrożne śluby wiąże,
Nieszczęśni moi rodzice!
Klątwą brzemienna dziś do was podążę,
Dziewiczość niosąc wam serca.
O drogi bracie, złowrogie twe śluby
Były początkiem pogromu i zguby;
Tyś — choć zmarły — mój morderca.

CHÓR.

Zmarłych czcić czcigodny czyn,
Ale godny kaźni błąd
Łamać prawo, walić rząd,
Tyś zginęła z własnych win.