Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/58

Ta strona została przepisana.
ANTYGONA.

Biada! ta mowa grożąca
Blizkiego wróżbą mi końca.

CHÓR.

A ja odwagi nie śmiałbym dodawać,
Że się te srogie ukazy odwloką.

ANTYGONA.

Ziemi tebańskiej ojczysty ty grodzie
I wy bogowie rodowi,
Oto mnie wiodą w bezzwłocznym pochodzie
Ku samotnemu grobowi.
Patrzcie na księżnę ostatnią z Teb królów
W ręce siepaczy ujętą,
Ile mąk ona, ile zniosła bólów
Za wierną służbę i świętą.

CHÓR.

       944—987 Tak i Danae jasnego dnia zorze
Zmienić musiała na loch w miedź obity
W grobowej skryta komorze.
A przecież ród jej zapewniał zaszczyty
I Zeus deszcz złoty na łono jej roni.
Straszne przeznaczeń obieże!
Pieniądz, ni siła, ni warowne wieże,
Ni morski żagiel przed niemi nie chroni.
Hedonów króla Likurga też bucie,
Że hardem słowem na boga się miota,
Bakchus kamienne zgotował okucie,
Gdzie zła wykipi ochota.
Rozpoznał on tam za późno swe zbrodnie
I pożałował słów gniewu,