We wszystkiem, pani, się poddam twej woli,
Ów jednak dozna tej, nie innej doli.
Więc, skoro taka cię nęci ochota,
Gwałtuj, nie zniechaj niczego, coś zmyślił.
115
Do dzieła tedy, a błagam dziś ciebie,
Byś popierała mnie w każdej potrzebie.
Widzisz Odyssie, co sprawi moc boża!
A któż mógł przedtem się mierzyć z tym mężem,
Czy w radzie, czy też w potrzebie, orężem?
120
Nie znam innego; a czuje ma dusza
Współ z tym nieszczęsnym, chociaż mi on wrogiem;
A, że dotknięty obłędem tak srogim,
Niemniej los jego, jak własny mnie wzrusza.
Bo pewnem, że my, co żyjem na świecie,
125
Marą i cieniem, któremi los miecie.
Więc widząc, jaką naukę to chowa,
Nie zwróć do bogów dumnego ty słowa,
Niech się myśl twoja w pyszalstwie nie zdębi
Ze sił przewagi, czy skarbów twych głębi.
130
Bo dzień poniży i znowu podźwiga
Wszystko co ludzkie; kto miarę zachowa,
Tego Bóg kocha, a gniewem złych ściga.