Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/98

Ta strona została przepisana.

       490 I twoja przemoc. Więc wierna, od kiedy
Dzielę twe łoże, oddałam ci serce.
I dziś na Zeusa, co strzeże ogniska,
I na to łoże, które nas złączyło,
Błagam cię, ustrzeż mnie głosów bolesnych
       495 Z ust twoich wrogów, nie wydaj w ich ręce.
Bo w dniu, w którym byś zakończył ty życie,
Jakeś wspominał, ja również nieszczęsna
Gwałtem Argiwów ujęta wraz z synem
Pożywać będę chleb gorzki niewoli.
       500 A twardą ujmę snać rzuci ktoś z władców
Szarpiąc mnie słowem: patrzcie na kochankę
Ajaxa, mocą co słynął w obozie,
Jak nizko spadła dziś ze szczytu chwały.
Tak może rzekną; ja zabrnę w nieszczęście,
       505 A głos ten ciebie i ród twój pohańbi.
Bacz więc, byś ojca wśród przykrej starości
Ty nie porzucił, na matkę bacz twoją
Wiekiem zgarbioną, co bogów wciąż błaga,
Abyś do domu jej żywym powrócił.
       510 Miej litość panie nad synem, co strawy
Zbawion za młodu, żyć będzie bez ciebie
Wrogiej zwierzony opiece, a nędzy
Wraz z matką swoją, gdy umrzesz, zażyje.
Bo ja już nie mam nikogo krom ciebie,
       515 Tyś bo mi gniazdo me zburzył orężem,
A matkę moją i mego rodzica
Inny los stłoczył w Hadesu ostępy.
Więc tyś mi mieniem, ojczyzną, macierzą.
Od ciebie wszystkie nadzieje zależą.
       520 Toć bacz i na mnie; wszak winien mężczyzna