glądała nasza legendarna mordowarska sonata Belzebuba w futurystycznej transpozycji. No, babciu: proszę (daje karty babci, która zaczyna stawiać kabałę. Za drzwiami oszklonymi od werandy staje niepostrzeżony RIO BAMBA, z płonącym cygarem w ustach. Ubrany jest w długą hiszpańską, czarną pelerynę).
ISTVAN (spóźniony) Dziękuję panu baronowi, ale obiady jadam w domu...
SAKALYI A, to smutne... No i cóż, babciu. Ta dama pik to pewno mój demon, obok dziewiątki kier — erotycznych uczuć (nuci, a potem deklamuje).
- Tysiąc kochanek miałem z różnych sfer,
- Tysiąc kochanek — czy to rozumiecie,
- Wy, oberwańcy o jednej kobiecie.
- Tysiąc kochanek — dlatego to kier
- Zawsze wychodzi mi w każdej kabale,
- W złowieszcze piki opleciony stale
- Każda z nich była zdradą wobec niej,
- Jedynej, prawdziwej,
- Nieistniejącej, ale właśnie tej.
ISTVAN Jak panu nie wstyd mówić tak marne wiersze. To na pewno własny wyrób.
BABCIA Istvanie, bądź grzeczny. Pan baron nie jest przyzwyczajony do takiego obchodzenia się. Bądź co bądź myśl tego wiersza jest dość ładna.
ISTVAN Poezja nie jest wyrażaniem myśli w rymach, tylko tworzeniem syntezy obrazów, dźwięków i znaczeń słów w pewnej formie. Ale, jeśli forma jest wstrętna, to nawet najlepszą myśl obrzydzić może.
BABCIA (groźnie) Istvanie!
SAKALYI Ależ nic nie szkodzi — mistrz jest chmurny i dlatego mówi tak uczenie, ale za to niesmacznie.
ISTVAN (podnosząc się) Jeśli pan jeszcze raz nazwie mnie mistrzem...
SAKALYI To prawdopodobnie jutro będzie pan trupem, panie Szentmichalyi. Trafiam w asa na wahadle z odległości 35-ciu kroków, a na szable nie mam równego w całym komitacie. A więc, babciu. (Istvan siada. Wbiega z lewej strony KRYSTYNA w zielonej sukni i szalu pomarańczowym z czarnym).
BABCIA Pogódź tych młodzieńców, Krysiu. O mało nie skoczyli sobie do oczu.
KRYSTYNA Jakże mam ich godzić, kiedy wiem, że właściwie to ja jestem przyczyną ich kłótni.
BABCIA Krysiu! (Krystyna miesza się).
SAKALYI Myli się pani: jestem we władzy demonicznej kobiety. Przyszedłem do babki pani po poradę.
KRYSTYNA (bardzo zmieszana) Jak to. Ach — zresztą ja nie wierzę. To wstrętne.