pochmurnego nieba, były dziś dla mnie piękniejsze od puszcz afrykańskich, przez które przedzierałem się polując. Nigdy już nie zabiję żadnego stworzenia — może oprócz much — czasem dokuczają tak okropnie. I wiecie? Przestałem być snobem: snobizm to brzydka rzecz — nie warta życia. Wiem, że kocham Krystynę, od której starałem się oddzielić rozpustą, aby nie popełnić mezaliansu. Dlatego zabrnąłem w tamten romans. Dziś pani Fajtcacy nie istnieje dla mnie zupełnie.
BARONOWA (obejmując go) Kochane dziecko! Tylko nie męcz się tymi myślami. Będzie czas na wszystko. Nie decyduj się teraz na nic — to może być jeszcze nienormalne.
SZAKALYI (odsuwa matkę z lekkim zniechęceniem.) Ach, mamo: chciałbym, abyś zupełnie była ze mną w tej chwili. To wielka przemiana mego życia. Wiem, o czym myślisz: o pannie Keszmereth — to bardzo miła panienka — ale ja kocham Krystynę.
DE ESTRADA (który słuchał z pewnym niepokojem i ze zmarszczonymi brwiami) Panie baronie: w młodości lubimy się czasem decydować na rzeczy wielkie, pozornie wielkie, które potem wydają się nam małymi, a cierpimy nad nimi czasem życie całe. Tradycja to piękna rzecz — nie można lekceważyć....
SAKALYI Pan mnie nie rozumie, panie ambasadorze: ja nie mogę wam powiedzieć, jak wszystko jest piękne. Czy tylko Krystyna zechce mnie jeszcze po tej całej awanturze? Czy ten paraliż przejdzie?
DE ESTRADA (nieszczerze). Na pewno: po usunięciu wylewu krwi. Za dwa miesiące będzie pan zdrów i wszystko wtedy wyda się panu inaczej.
BARONOWA (do de Estrady) Czemu pan jest taki dziwny, Don José? Czy pan przypuszcza...?
SAKALYI Mamo: przestań niepokoić się głupstwami. Jestem szczęśliwy po raz pierwszy w życiu. Nawet jeśli pozostanę sparaliżowany i jeśli Krystyna odmówi mi swojej ręki — nawet wtedy będę szczęśliwy: znalazłem dziwny spokój w sobie.
BARONOWA (z rozpaczą) Boże, Boże, Boże...! (zakrywa twarz rękami).
DE ESTRADA Ależ, pani baronowo: to może przejść zupełnie po operacji.
SAKALYI Mama posądza mnie, że zwariowałem na łagodnie wskutek tego wylewu krwi (wchodzi RIO-BAMBA bez meldowania się).
DE ESTRADA Oto nasz hrabia Clapary: gratuluję z całego serca.
RIO-BAMBA Jestem i będę nadal Rio-Bambą. Zmazałem grzech młodości, a od reszty skutków mojej przeszłości ocalicie mnie zapewne, abym mógł się poprawić na starość.
DE ESTRADA Ależ oczywiście, panie Rio-Bamba — będę nazywał pana pseudonimem, skoro pan tego chce. Diabeł zawsze poszukuje sposobności, aby maximum zła wyrządzić w danym punkcie wszechświata, w któ-