rym natrafia na najmniejszy opór. Dziś punktem takim — raczej ich wielością — jest sztuka. Tam, gdzie powstają nowe formy, tam na pewno jest on. Takie jest moje przekonanie.
SAKALYI (gwałtownie) Niech pan tak nie mówi, Don José! (łagodnie). Jest coś strasznego w tych słowach, co mnie przeraża. Nie chcę nic złego — jestem jednak jeszcze bardzo słaby.
BARONOWA Uspokój się, dziecko. Siądź tu przy mnie. Ja cię ukołyszę tak jak dawniej, kiedy byłeś mały. (Siada koło niego, on kładzie głowę na jej ramieniu. Ona go kołysze).
RIO-BAMBA (do babci). No i cóż, stara? Czy cię nie wzrusza ta scena? Świat jest cudowny. Ale musimy być dobrzy. Na to nie ma rady — to proste jak linia Euklidesa.
BABCIA O tak, Teobaldzie. Starość nasza będzie łagodna, jak jesienny poranek w górach. I wrócą znowu dawne mordowarskie wieczory po tej stronie jeziora.
RIO-BAMBA (śmiejąc się). Tylko nie wywołujcie już duchów z podziemi Czikla. Precz z głupimi legendami. Mordowar! Mój Boże — ileż cudu mieści się w tym głupim słowie! Dobrze, że choć teraz umiemy ocenić całą słodycz życia. Niech tylko tamci dwaj maniacy wrócą, a oduczymy ich od tego całego wstrętnego muzycznego demonizmu.
SAKALYI O tak — ma pan rację. Tylko chciałbym już obejść się bez złych przeczuć. Istvan zdaje się kochać Krystynę. Ale, o ile ona wybierze mnie, będziemy w zgodzie. Będziemy słuchać Bacha i Mozarta, on będzie komponował inaczej. To obłęd ta cała nowa sztuka.
CIOTKA Ja też wierzę, że można być wielkim bez tych artystycznych dziwactw. A to się mści na życiu. Gdyby to można dziś tworzyć tę ich Czystą Formę bez zła. Ja wierzę, że można — prawda?
BARONOWA Och, pani: to nienasycenie formą, to, przyśpieszenie stałe gorączki życia! Nawet w zupełnym odosobnieniu, nawet czytając tylko biblię i pijąc mleko, nie można się zizolować od ducha epoki.
CIOTKA Pani jest uczona. Ja nie wiem tego tak dobrze, ale wierzę... (wbiega Krystyna).
KRYSTYNA Czy Istvan wrócił?
DE ESTRADA Jeszcze nie wrócili, ale wierzę, że dziś wieczór wszystko skończy się doskonale.
SAKALYI Mamo, wiesz co masz uczynić dla mojego szczęścia — nie tylko dla mojego: dla zwiększenia szczęścia w całym wszechświecie.
BARONOWA (do Babci sztywno). Mam zaszczyt prosić panią hrabinę o rękę jej wnuczki dla mojego syna.
BABCIA (zmieszana) Ależ tak — to wielki zaszczyt — jakkolwiek... Ale, jeśli ona go kocha, naturalnie... Tylko muszę państwu oświadczyć, że tylko pierwsza moja córka jest córką Rio-Bamby... Tamta — ale mniejsza z tym, Krysiu: co ty myślisz o tym, moje dziecko?